3.7.20

Pure Trends | Skin Care


Kiedyś myślałam, że pielęgnacja twarzy to po prostu dobranie odpowiednich kosmetyków. Owszem, to również bardzo ważne, ale dopiero w połączeniu z odpowiednią dietą, stylem życia, ćwiczeniami czy regularnym masażem właściwie dobrane kosmetyki potrafią zdziałać cuda. 22 kwietnia, czyli w Dzień Ziemi, miałam przyjemność wziąć udział w bardzo ciekawym wydarzeniu online (z powodu pandemii wszystkie tradycyjne "eventy" przeniosły się do sieci), podczas którego została zaprezentowana najnowsza seria Tołpa Pure Trends. Nie była to jednak zwykła, sucha prezentacja kosmetyków. Na wydarzenie zostały zaproszone osoby z różnych kręgów, w tym eksperci z dziedziny ekologii i zero waste, ekipa Tołpy, a także modelka Kamila Szczawińska, która poruszyła bardzo ważny temat holistycznego podejścia do zdrowia i urody. W podejściu holistycznym ciało, umysł, emocje i dusza stanowią jedność, dlatego trzeba dbać o każde z nich na równi, by być zdrowym, szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Całkiem nieźle wpisuje się to w stałe motto marki Tołpa "mała wielka pielęgnacja", czyli podkreślanie, jak ważne jest wdrażanie w pielęgnację drobnych, przemyślanych czynności, bo to suma małych rzeczy daje duży efekt. W dzisiejszym wpisie będzie zatem trochę o moich ulubionych specyfikach, masażu na kilka sposobów i oczywiście o ulubieńcach z linii Pure Trends.  Moja codzienna pielęgnacja opiera się na trzech filarach.



1 / Od wewnątrz


Podróż po zdrową, ładną cerę powinna rozpocząć się od wyrzucenia z diety przetworzonej żywności, zbyt dużej ilości cukru i niezdrowego jedzenia. U mnie dotyczy to niestety także nabiału, który choć bardzo lubię (ach, sery!), wpływa negatywnie na stan mojej cery. Nie jest łatwo od razu zmienić nawyki, dlatego małymi kroczkami warto wdrażać drobne zmiany. Jednym ze zdrowych nawyków, które udało mi się wyrobić, jest poranne picie na czczo wody z cytryną, kurkumą i kropelką oliwy. Kurkumina, czyli aktywny związek w kurkumie, ma bardzo silne właściwości przeciwzapalne, antybakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze, natomiast zarówno cytryna, jak i kurkuma posiadają silne działanie antyoksydacyjne, co ma przełożenie na ciało i na zdrową skórę. To jednak tylko garstka dobroci płynąca z tego specyfiku, bo benefitów jest cała lista!  Bardzo polecam Wam poczytać nieco więcej na ten temat. Przygotowanie takiego napoju jest banalnie proste. Jedyne o czym trzeba pamiętać to, by mieszać napój podczas picia, bo kurkuma osiada na dnie.

Szklanka przegotowanej ciepłej wody
1/4 łyżeczki kurkumy
sok z 1/2 cytryny
1 kropelka oliwy 

Drugim zdrowym nawykiem jest u mnie regularne picie zielonych koktajli. Już od kilku lat bawię się w blendowanie, ale czas kwarantanny był u mnie w tej kwestii przełomowy. Wkręciłam się na maxa, a dzięki świetnej serii książek z przepisami Zielone koktajle odkryłam mnóstwo pysznych połączeń smakowych. Jednym z moich ulubionych jest koktajl o nazwie "Jarmuż z tropikalną nutą".

2 garści jarmużu
2 krążki ananasa o grubości 2cm
3 pomarańcze
(od siebie dorzucam czasem łyżkę jagód goji)


To oczywiście tylko jedne z wielu możliwości urozmaicania codziennej diety. Jeśli macie jakieś swoje ulubione przepisy, dajcie znać!

2/ Od zewnątrz


Produkty Tołpa Pure Trends testuję już od ponad dwóch miesięcy. Zanim jednak przejdę do opisu ulubieńców, kilka ważnych informacji o całej linii. Zanim zapoznałam się z samymi produktami, to właśnie to zachęciło mnie do współpracy! Linia Pure Trends to w Tołpa kolejny krok do przodu w kwestii ekologicznego podejścia na wielu etapach życia produktu- od opakowań przez receptury aż po recykling i edukację. Słoiczki kremów pochodzą w 100% z niebarwionego plastiku z recyklingu, a do tego nadają się do ponownego przetworzenia. Etykiety są w 95% z etanolu z trzciny cukrowej, co generuje dwa razy mniejszy ślad węglowy. Opakowania sprzedawane są bez foliowego celofanu, bez dodatkowych ulotek (wszystkie informacje znajdują się na zewnątrz i wewnątrz kartoników), a kartonik jest w 100% z kartonu makulaturowego z certyfikatem FCS®. Produkty są wegańskie i nie są testowane na zwierzętach, a składy są minimum w 95% pochodzenia naturalnego. W skład serii Pure Trends wchodzą 3 linie: Super Seeds, Super Fruits oraz Orient. Każda z nich charakteryzuje się innymi super składnikami. W Super Seeds pierwsze skrzypce grają dynia i sezam, w Super Fruits znajdziemy borówkę i acerolę, natomiast w linii Orient super składnikami są Centella Asiatica i lotos.
Posiadam cerę mieszaną. Problemy, z którymi boryka się moja skóra to najczęściej rozszerzone pory, zaczerwienienia i kapryśna strefa T. W najnowszej serii Pure Trends znalazłam aż trzy propozycje idealne dla mojej cery.

Pierwszą z nich jest krem kojący z serii Super Seeds. Oprócz tego, że łagodzi podrażnienia, wycisza skórę, to natychmiast maskuje zaczerwienienia dzięki naturalnemu zielonemu pigmentowi. Wiedziałyście o tym tricku? Pewnie tak, ale nie zaszkodzi przypomnieć! Drugim kremem, który genialnie sprawdza się u mnie na dzień jest krem-sorbet matujący z serii Orient. Silnie nawilża skórę, ale jednocześnie zapobiega jej błyszczeniu. Normalizuje wydzielanie sebum i zwęża rozszerzone pory. Ma lekką formułę i szybko się wchłania, do tego pięknie odświeża cerę, więc jest idealną propozycją na nadchodzące miesiące.  I na koniec Cica krem regenerujący, również z serii Orient, ale w przeciwieństwie do poprzedników, ten krem stosuję na noc. Po całym dniu, po zmyciu z twarzy makijażu, mocno nawilża, łagodzi podrażnienia, a rano skóra wygląda na zregenerowaną i odżywioną.
W linii Orient upodobałam sobie także świetne serum/booster 5in1. Stosuję je przed nałożeniem kremu, wklepując opuszkami palców w całą buzię. Pozostawia skórę przyjemnie gładką i bez uczucia lepkości, do tego przygotowuje ją na dalszą pielęgnację i zwiększa jej skuteczność. Co oznacza 5in1?

- intensywnie nawilża
- zapobiega powstawaniu suchych skórek
- łagodzi podrażnienia,
- eliminuje ślady po niedoskonałościach
- uelastycznia.

Linia Orient przypadła mi do gustu zdecydowanie najbardziej. W jej skład wchodzi także świetny żel-olejek do demakijażu, który w niezwykle łagodny, ale jednocześnie bardzo skuteczny sposób rozpuszcza i usuwa makijaż. Nie wymaga wacika, wystarczy zmyć go wodą i jest idealnie! Dzięki lekko oleistej konsystencji świetnie nadaje się do codziennego, krótkiego masażu twarzy. Wiem, że czasami trudno znaleźć nawet kilka minut na tę czynność, dlatego warto połączyć konieczne, czyli codzienny demakijaż, z pożytecznym, czyli masażem. Ale o tym jeszcze trochę więcej w ostatnim punkcie. 



3/ masaż i ćwiczenia mięśni twarzy

Ostatnim filarem mojej kompleksowej pielęgnacji cery są regularny masaż i ćwiczenia mięśni twarzy. Pierwszy raz zainteresowałam się tym tematem już ponad 3 lata temu przy okazji lektury Sekrety urody Koreanek. Wtedy też dość mocno zmieniła się moja pielęgnacja- zaczęłam podchodzić do pielęgnacji cery wieloetapowo i bardziej dokładniej. Nadal wykorzystuję sporo wskazówek z tej książki, choć nieco zredukowałam ilość etapów pielęgnacji. Na początku nie stosowałam żadnych konkretnych masaży. Wykonywałam po prostu kilka różnych ruchów podczas demakijażu i na tym się kończyło. Potem trafiłam na książkę Chirurgia plastyczna w Twoich rękach i zaczęłam wykonywać już bardziej sprecyzowane masaże np. na poprawę owalu, spłycenie bruzd nosowo-wargowych itd. Każdy z masaży jest dość krótki, dlatego chętnie wykonuję codziennie któryś z nich. Raz na tydzień staram się wygospodarować czas na jeden z moich ulubionych masaży, którym jest autorski masaż Yukoko Tanaka (tutorial można znaleźć na Youtube). Masaż Tanaka może cofnąć czas nawet o 10 lat. Spłyca zmarszczki, ujędrnia, konturuje i wyszczupla twarz. Na jego wykonanie najlepiej zarezerwować ok. 10 minut.




Doskonale zdaję sobie sprawę, że nawet te 10 minut czasami jest nie do wygospodarowania, dlatego w dni, kiedy kompletnie nie mam siły i czasu na coś bardziej czasochłonnego, po prostu wykonuję szybki masaż podczas demakijażu. Jak już wspomniałam wyżej, świetnie nadaje się do tego olejek-żel z serii Orient, bo nie tylko świetnie usuwa makijaż, ale też pięknie oczyszcza cerę, pozostawiając ją nawilżoną i miękką.
Do masażu twarzy nie potrzebujemy zatem żadnych specjalnych narzędzi, bo nasze dłonie są same w sobie genialnym narzędziem, jednak jeśli wkręcimy się w ten temat, przychodzi ochota na urozmaicanie codziennej pielęgnacji nowymi sposobami. Poniżej kilka z beauty gadżetów, które zagościły na stałe w mojej kosmetyczce.

Wałek Jadeitowy

Pierwszym gadżetem do masażu był u mnie masażer jadeitowy. Wałek wykonany z jadeitu, zwanego kamieniem młodości nie bez powodu nosi taką właśnie nazwę - jego regularne stosowanie nie tylko ma działanie odprężające i relaksujące, ale także widocznie zmniejsza opuchliznę i cienie pod oczami oraz dodatkowo poprawia elastyczność skóry wokół oczu. Przed użyciem wkładam go do lodówki na ok. 10 minut- ten trick sprawdza się szczególnie rano, bo schłodzony pomaga w szybszym pozbyciu się opuchlizny po nocy. Bardzo chętnie wykonuję masaż tym wałkiem mając na sobie maseczkę w płachcie, dzięki czemu dobroci drzemiące w maseczce jeszcze lepiej wchłaniają się w skórę. No i nie ukrywam, że jest po prostu mega przyjemny!

Gua Sha

Płytka gua sha ma całkiem inną formę od wałka jadeitowego, jednak oba te masażery łączy ten sam kamień. Gua sha to płaska płytka jadeitowa. Dostępne w sklepach kształty płytek mogą się nieco od siebie różnić, jedne są trójkątne, inne bardziej prostokątne, jednak każda z nich posiada krótszy bok z wgłębieniem, a dłuższe boki są delikatnie wklęsłe lub wypukłe, by dostosować się do kształtu twarzy i ciała. Stosowanie płytki do masażu gua sha ma na celu usprawnienie odprowadzania limfy, poprawę cyrkulacji krwi i pobudzenie energii witalnej ciała. Masaż gua sha jest bardziej intensywny niż rollerem, dlatego daje jeszcze lepsze rezultaty. Na youtube warto poszukać instruktaży, by zapoznać się z techniką. To nic trudnego, a naprawdę działa!

Szczotkowanie na sucho 

To moje najświeższe odkrycie. Za szczotkowanie na sucho zabrałam się jakieś trzy miesiące temu i uważam to za jedno z najlepszych urodowych odkryć ostatniego czasu. Podobnie jak poprzednie masaże, ten również pobudza układ limfatyczny, poprawia ukrwienie skóry twarzy oraz szyi, ułatwiając późniejsze wchłanianie serum i kremu. Ponadto codzienny, bardzo krótki masaż szczotką poprawia funkcyjność mięśni twarzy, zapobiega nadmiernej utracie tkanki tłuszczowej oraz jej niekorzystnej migracji, można zatem otwarcie napisać, iż jest to także zabieg odmładzający. Posiadam dwie szczotki, jedna ze szczeciny, a druga z koziny. Ta druga jest niezwykle miękka i delikatna, więc jeśli ktoś obawia się szczotkowania, warto sięgnąć najpierw po tę opcję.

Gold Derma Roller

I na koniec Gold Derma Roller, czyli miedziany masażer, którego unikalna karbowana powierzchnia poprzez swoją strukturę idealnie stymuluje produkcję kolagenu oraz w przyjemny sposób niweluje napięcie mięśniowe twarzy. W przypadku tego rollera nie trzeba oglądać żadnego tutorialu ani znać wyszukanych ruchów. Wystarczy wykonywać ruchy w górę / w dół po powierzchni twarzy przez ok. 5 min. 



Do swojej pielęgnacji włączyłam także ćwiczenia mięśni twarzy. Na urodziny dostałam bardzo fajną książkę Rytuały piękna Olgi Szemley-Goudineau, dzięki której odkryłam serię bardzo prostych, a niezwykle skutecznych ćwiczeń, które można wykonywać nawet w ciągu dnia, np. podczas pracy na komputerze. Ludzka twarz składa się z ponad 50 mięśni! Mięśnie twarzy potrzebują ćwiczeń tak samo jak reszta ciała, bo dobra kondycja mięśni twarzy spłyci zmarszczki, ujędrni skórę i poprawi jej wygląd. Jeśli nie chcecie kupować książki, na Youtube znajdziecie naprawdę wiele zestawów ćwiczeń.


I koniec! Wiem, że tematy pielęgnacji, masażu, czy też ćwiczeń można by jeszcze o wiele bardziej rozwinąć, ale mam nadzieję, że mój post zachęci Was do wgłębienia się w te tematy, bo jest wiele świetnych książek, artykułów czy filmów na YT, które rozwiewają wszelkie wątpliwości. Dajcie znać, czy w Waszej pielęgnacji zagościły już ćwiczenia lub masaże. Jeśli tak, chętnie poczytam o Waszych ulubionych!


____ 
Wpis powstał we współpracy z marką Tołpa

← Newer Post Older Post →

14 comments

  1. Kasiu, przypomnisz nazwę marki henny, którą używasz?

    ReplyDelete
  2. Hej,
    Też kiedyś myślałam tak jak Ty - że na cerę wpływają tylko kosmetyki. O jakże się myliłam...ale cóż, nastolatką była każda z nas :) Z moich doświadczeń to przede wszystkim jedzenie, a konkretnie niejedzenie słodyczy, no i wysypianie się. Jak jem dobrze i się wysypiam, to dosłownie raz dziennie mogę się przejechać tonikiem i wklepać krem, i tyle. I to wcale nie drogie kosmetyki (ale o naturalnym składzie, nie te drogeryjne), zresztą z powyższych powodów uważam, że nie ma sensu kupować drogich kosmetyków. U mnie tak samo działa krem na 20-30 zł, jak ten za 100 zł (droższych nie kupuję, bo mi szkoda pieniędzy). Z masażami pewnie masz rację, zbieram się od dłuższego czasu, żeby zacząć jogę twarzy, ale ciągle mi się nie chce :) wolałabym sobie klapnąć, żeby inne ręce mi twarz wymasowały.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A i jeszcze co do tych masaży - z uwagi na stres, jakiemu ulegam w ciągu dnia, muszę się rozluźniać ćwiczeniami oddechowymi. Wtedy dopiero widzę, jak bardzo moja twarz jest napięta i jak podczas takich ćwiczeń mięśnie twarzy mi się relaksują. To jest aż nieprawdopodobne. Obserwując ludzi wokół siebie, szczególnie tych starszych, widać w jaki sposób starzeje im się twarz - albo mają wiecznie złą minę, albo pogodny wyraz twarzy, i to wszystko jest zapisane w zmarszczkach w zależności od tego, dosłownie, kto jakim jest człowiekiem.

      Delete
    2. Dzięki za komentarz! To prawda, ćwiczenia oddechowe potrafią zdziałać cuda. Od pewnego czasu praktykuję "9 oddechów" i bardzo polecam :) A joga twarzy to tak naprawdę nic innego jak ćwiczenia mięśni twarzy. Jeszcze wprawdzie nie znalazłam żadnej ulubionej praktyki, ale mam kilka na oku. Mnie też nie zawsze chce się za zabierać za masaże i nie ukrywam, że masaż wykonany przez drugą osobę jest jeszcze o wiele przyjemniejszy, dlatego warto od czasu do czasu zafundować sobie taką przyjemność. Ja za 2 tygodnie oddaję się w ręce profesjonalisty :)

      Delete
  3. Świetny wpis! :) Mam kilka ulubionych produktów marki Tołpa. Cenię tę firmę za używanie głownie składników naturalnych, ekologiczne podejście oraz nietestowanie na zwierzętach.

    ReplyDelete
  4. Mam krem z tej serii, borówka i acerola, na razie sprawuje mi się bardzo dobrze, szybko się wchłania. Bardzo zaciekawiłaś mnie tymi masażami twarzy, koniecznie muszę spróbować! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Koniecznie! Jestem pewna, że zobaczysz zmiany na plus :)

      Delete
  5. Ja nie mogę znaleźć dobrej szczotki dla siebie. To znaczy nadal nie wiem na co się zdecydować. Roller dorwałam kilka tygodni temu w Rossmanie.

    ReplyDelete
  6. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  7. Super wpis, masz może jeszcze jakieś ulubione olejki do masażu twarzy?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ostatnio to moi ulubieńcy:

      - Oio Lab z witaminą C (pisałam o nim w tym wpisie https://www.jestemkasia.com/2020/05/spring-beauty-essentials.html)
      - Olej z marakui, ja mam marki Tarte
      - La Mer Renewal Oil
      - Purite Eliksir Nawilżająco-Regenerujący

      Delete
  8. świetny temat bardzo lubię tkie rzeczy. Wpadłam też na wpis o < a href=https://life-stylova.blogspot.com/2020/09/masaz-lodem-dla-urody.html > Masażu lodem< /a>

    ReplyDelete